wtorek, 27 października 2020

Stephans Bräu Hefe-Weizen Alkoholfrei - bezalkoholowe cz. 49

Dziś sięgamy na trochę niższą półkę, nie da się ukryć. Piwo jest chyba w stałej ofercie Kauflandu, ale do tej pory jakoś nic mnie do niego nie ciągnęło. 












Piwko to dzieło browaru Eichbaum z Mannheim. Choć na przedniej etykiecie pojawia się słowo "premium", to wygląd puszki zdecydowanie temu przeczy i wskazuje, że jest to bardzo budżetowy napój.

Etykieta z drugiej strony - cóż, czytelna może jest, ale ładna to na pewno nie.












Dowiemy się z tej strony m.in., że napój ma 7.5° Plato oraz 3,6 g cukru. A skład wygląda tak:

Piwo bezalkoholowe, jasne pszeniczne, pasteryzowane. Zawartość alkoholu max 0,5%. Składniki: woda, słód pszenny, słód jęczmienny, chmiel, ekstrakt chmielu, drożdże.

No cóż, nie ma się tu nad czym rozpisywać. Składniki jak najbardziej podstawowe. Nalewamy.

Piana średnia, szybko opada, lacing słaby, nagazowanie słabe. Kolor typowego lagera. Po otwarciu zapach bardzo delikatny, pszeniczny. Po zaczerpnięciu pierwszego łyka już w zasadzie wiadomo, z czym mamy do czynienia. W smaku jest bardzo wodniste, do tego dość silny i nieprzyjemny smak jakby stęchlizny. Nie jestem pewien, czy nie było trochę zepsute. Brzeczkowość też jest wyczuwalna. Goryczka śladowa. Ogólnie nie polecam. Tanio, ale nawet w tej cenie są lepsze piwa.

Ocena ogólna: 2.5/10
Cena: 1,99 Kaufland

środa, 21 października 2020

Cornelius Hazy IPA 0% - bezalkoholowe cz. 48

Dochodzimy już prawie do końca testu, ale jeszcze kilka ciekawych propozycji jak sądzę przede mną. Tak jak ta od browaru Cornelius z Piotrkowa Trybunalskiego.












Do tej pory nie słyszałem o tym browarze, chyba że w teście u Tomka Kopyry. Co co puszki, to mam dość mieszane uczucia, wolę nieco bardziej stonowane projekty, no ale najgorzej też nie jest. Jednej rzeczy tylko kompletnie nie rozumiem. Z przodu puszki mamy wielkie zero, a z tyłu się dowiadujemy, że jednak alkohol jest do 0,5 proc. W sumie to się nie wyklucza, ale... Albo 0, albo poniżej 0,5...








Tutaj po przekręceniu puszki mam jeszcze większą zagadkę. Sądziłem, że każdy produkt spożywczy musi mieć listę składników odżywczych. W przypadku piwa patrzę głównie na zawartość cukrów. Tutaj jednak nic takiego nie znajdziemy... Dziwne, przyznam.

Piwo jasne typu ALE górnej fermentacji. Nieklarowne. Pasteryzowane. Alk. do 0,5% obj. Składniki: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, chmiele: Magnum, Cascade, Amarillo, Mosaic, drożdże.

Żadnych sztucznych dodatków nie ma, brawo.

Po dalszym przekręceniu puszki otrzymujemy za to informację o wartości IBU.





















Na pewno taka skala przyda się dla osób, które dopiero zaczynają świadomą przygodę z piwem. Z tego wykresu wynika, że Cornelius ma IBU na poziomie 55. Nalewamy więc.













Jak widzicie, szklankę mam o niewielkiej pojemności i po raz pierwszy zdarzyło się, że po nalaniu piana wystawała z góry i omal nie wypłynęła. Jest jej bardzo dużo, pozostawia też świetny lacing. Nagazowanie jest przeciętne, raczej słabe. Kolor piękny - bursztynowy, napój jest bardzo mętny. W smaku czuć wyraźną goryczkę, na poziomie jednym z najwyższych w teście. Ogólnie można to piwo kontrastować z Miłosławiem. Tutaj jest mniej nut herbacianych, choć też są. Słodycz zapewne jest spora, ale przez tę goryczkę dobrze zakamuflowana. Pije się to świetnie, jest to ani za lekkie, ani za ciężkie. Cena też nie za wysoka. Minus jedynie za niepełny i niejednoznaczny opis.

Cena: 3,99 zł/POLOMarket
Ocena ogólna: 9/10

czwartek, 15 października 2020

Pinta Mini Maxi Mango - bezalkoholowe cz. 47

 Od razu przechodzimy do drugiej propozycji od Pinty - tym razem w wersji mango.












Etykieta jest pod względem designu identyczna, więc podoba mi się tak samo, dodatkowym plusem jest butelka nieco jaśniejsza, więc widać, jak się potrząśnie, że w środku rzeczywiście są przeciery z owoców, dlatego warto potrząsnąć przed otwarciem, żeby na dole nie zostało samo gęste.












Styl graficzny trochę jak w niektórych oranżadach z czasów PRL, bardzo sympatyczny. Kapselek za to we wszystkich Pintach jest chyba taki sam.












Spoglądamy na drugą stronę butelki i skład. Cukrów już mamy aż 6,7 g.












Piwo bezalkoholowe, alk. <0,5% obj., pasteryzowane, niefiltrowane. Składniki: woda, słód jęczmienny: pilzneński, słód pszeniczny jasny; chmiele: Lubelski (PL), Spalt Select (DE); drożdże SafAle™ LA-01. 

Do składu mam jednak zasadniczą uwagę, o ile w wersji Red nie były wymienione procentowe zawartości soków, to tutaj jest jeszcze krok dalej i nie widać w ogóle w składzie przecierów z mango i marakui. Jakieś małe niedopatrzenie, co nie?




 








Kolor jak Fanta, nagazowane średni. Piana minimalna, jak widać na zdjęciu, ale zostawia lacing. Zapach średnio mocny, w smaku w zasadzie jest to mocne mango, dość kwaśne, ale jednak zdecydowanie mniej niż w propozycji Deer Beer. Czuć gdzieś daleko akcenty piwne, więc pod tym względem jest OK, niemniej jednak w moim egzemplarzu w smaku poza mango dominował mocny metaliczny posmak, za co obniżyłem ocenę o 1 punkt. Sprawdzę jeszcze kiedyś, czy to była wada tego egzemplarza, czy coś stałego.

Ocena ogólna: 5,5/10
Cena: 5,99 zł/POLOMarket

Pinta Mini Maxi Red - bezalkoholowe cz. 46

Przechodzimy w stronę produktów mniej masowych. Browar Pinta pochodzi z Wieprza w powiecie Żywieckim. Miałem już kiedyś okazję testować Atak Chmielu i tamto jest naprawdę konkretnie mocne.













Projekt etykiety podoba mi się. Trochę oldschoolowy i bardzo czytelny.












Sour fruit ale - czyli mamy tutaj wskazanie konkretnego stylu. Będzie kwaśno. Ponieważ etykietka przednia jest dość szeroka, pozwalam sobie zaprezentować też szczegół z boku. 












Kapselek (nieodkręcany) szczytem możliwości graficznych na pewno nie jest.












Tylna etykieta uświadamia nam, że zawartość cukru, podana z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku, to 5,15 g, za to już ile jest tu soków, to procentowo nie podano.

Piwo, alk. <0,5% obj, pasteryzowane, niefiltrowane. Składniki: woda, słody jęczmienne (pilzneński, Carapils®), sok z wiśni, sok z maliny, sok z czerwonej porzeczki, chmiel (USA): Palisade®, drożdże SafAle™ LA-01.

Nie ukrywam, że wobec produktów Pinty miałem duże oczekiwania. Czy Pinta spełniło je?












Piana raczej średnia, choć zostawia bardzo fajny lacing. Zapach bardzo słaby, nagazowane średnio mocno. Kolor czerwieni trochę winnej, trochę jak rozrobiony z wodą syrop malinowy, tylko bardzo mętny, bo to piwo niefiltrowane, W smaku jest daleki akcent goryczki, ale jednak jest to piwo wybitnie w stylu sour, kwaśność prawie 4/5. W smaku najbardziej wyczuwalna moim zdaniem czerwona porzeczka. Im dłużej się pije, tym bardziej czuć tę wytrawność. Podsumowując, moje oczekiwania zostały dość mocno spełnione, choć bez efektu "wow".

Ocena ogólna: 6.5/10
Cena: 5,99 zł/Lidl

piątek, 9 października 2020

Cortes Arbuz Melon - bezalkoholowe cz. 45

 












Przód puszki prezentuje dość charakterystyczną i już tu opisywaną poetykę graficzną, mnie osobiście się średnio chyba, aczkolwiek to chyba i tak najlepsza rzecz w tym napoju (!).

Tył wygląda bardzo podobnie:












Czytelność opisów też już wielokrotnie podnosiłem - jest to coś a'la "drobnym druczkiem" w umowach kredytowych w banku - bez mikroskopu czy lupy nie podchodź.












Zawartość cukru na poziomie 7,5 g wskazuje, że będziemy tu mieli prawdziwy ulepek.








Mix piwa bezalkoholowego (40%) z napojem o smaku melona i arbuza (60%), gazowany, pasteryzowany. Składniki: napój o smaku melona i arbuza 60% [woda, cukier, sok z arbuza (1%) z zagęszczonego soku z arbuza, sok z melona (1%) z zagęszczonego soku z melona, barwiący koncentrat soku z czarnej marchwi, dwutlenek węgla, regulator kwasowości - kwas cytrynowy, aromaty], piwo bezalkoholowe 40% [woda, słód jęczmienny, jęczmień browarny, chmiel].

Piwa niewiele, zobaczmy czy coś w smaku z niego zostało.

 












Kolor ciemnoróżowy, nagazowanie mocne, piana niezbyt duża, znika błyskawicznie. Po otwarciu puszki wydobywa się z niej bardzo silny aromat melonowy. Po nalaniu czuć, że jest to bardzo mocno nagazowane, porównywalnie chyba z Somersby, a w smaku... żadne. To znaczy jest piekielnie słodkie, ale melonowy jest tylko aromat, nie smak. Arbuzowy za to jest kolor wzięty z koncentratu czarnej marchwi. Niespecjalnie lubię melona, więc miałem duży problem, by ten landrynkowy ulepek dopić. Nie, nie i jeszcze raz nie. Pół dnia mi się potem ten melon odbijał. Van Purowi już dziękujemy.

Ocena ogólna: 0/10
Cena: 2,49 zł/Lidl.

czwartek, 8 października 2020

Żywiec Białe 0,0% - bezalkoholowe cz. 44

Mimo że to propozycja od jednego z głównych producentów piwa w Polsce, znalazła się w rankingu dopiero teraz, wcześniej na nią po prostu nie trafiłem.












Skoro piwo "białe", to i etykietka dosyć jeśli chodzi o projekt graficzny, to jestem bardzo na nie. Wszystko naćpane, za dużo informacji, raczej nie jest to w aktualnych trendach projektowania. 












Kapselek taki sobie. Nie jest odkręcany.












Informacje o składzie i wartościach odżywczych znajdują się na mniejszej etykietce na górze butelki.








 

Piwo pszeniczne, bezalkoholowe, pasteryzowane, alk. 0,0% obj. Składniki: woda, słód pszeniczny, słód jęczmienny, aromat naturalny, chmiel i ekstrakt z chmielu, kolendra.


Cukrów w składzie jest tylko 2,6 g. Skład prosty, ciekawy wydaje się dodatek kolendry. A co jest na tej większej tylnej etykiecie?


 










U mnie ta butelka raczej nie przybrała oczekiwanej barwy, ale sądzę, że temperatura serwowania była tylko niewiele wyższa niż zalecana.












Przystępując do oceny: piana średnia, ale szybko opada, lacing średni. Barwa jasna, słomkowa, zgodnie z sugestią na etykiecie. Zapach ciekawy, zbożowy, ale dość szybko znika. W smaku bardzo wodniste, bez wyrazu. Czy jest tam nuta kolendry, może i tak, ale raczej na totalnym marginesie. Dobry izotonik, ale nie do delektowania się.

Ocena ogólna: 4/10
Cena: ok. 3,50 zł - paragon zgubiony

piątek, 2 października 2020

Zlatopramen Radler Grapefruit & Rozmarýn - bezalkoholowe cz. 43

Dziś drugie piwo dostępne na rynku czeskim - a mianowicie radler Zlatopramen. Tutaj akurat coś, co zostało wyprodukowane w browarze w Kruszowicach. Nie mając za dużo czasu, sięgnąłem w czeskiej Żabce po coś, czego w Polsce nie doświadczysz (mam na myśli smak).













Etykieta dość porządna, czytelna, najbardziej rzucają się w oczy dwa duże zera, nieco mniej owoce pomarańczy leżące na dole.

Z boku mamy taki okrągły znaczek mówiący, że ten napój zawiera 30 procent mniej cukru oraz nie zawiera barwników i konserwantów.












Skład trzeba przetłumaczyć na język polski, choć prawdę mówiąc nie było to aż tak trudne.










Napój mieszany z bezalkoholowego piwa pasteryzowanego. Składniki: piwo bezalkoholowe 47% (woda, słód jęczmienny, ekstrakt chmielowy), lemoniada 53% (woda, cukier, sok grejpfrutowy z koncentratu 4,5%, sok cytrynowy z koncentratu 1,7%, dwutlenek węgla, aromaty naturalne, koncentrat z czarnej marchwi i czarnej porzeczki, olej rozmarynowy).

Skład raczej typowy dla radlerów, zawartość soków owocowych w normie. Jeśli chodzi o zawartość cukrów to mimo tej reklamowej wstawki z boku puszki, 6,4 grama to nie tak mało. Nalewamy.












Po otwarciu puszki co dość zaskakujące unosi się silny aromat rozmarynu. Nie spodziewałem się, że będzie on aż tak bardzo intensywny. Radler jest bardzo mocno nagazowany, piana znikoma, szybko znika. W smaku taka typowa lemoniada grejpfrutowa, ale ten owoc raczej jest gorzkawy. Napój nie za słodki, dobrze orzeźwia, choć bez rewelacji. Dużą robotę, jak w Kofoli robią aromaty ziołowe, tak tutaj ten dodatek rozmarynu. 

Ocena ogólna: 5,5/10
Cena: ok. 30 CZK/Žabka w Pradze

czwartek, 1 października 2020

Birell Svetly Nealkoholické - bezalkoholowe cz. 42

Pora na zagraniczne propozycje. Akurat niedawno byłem przez parę dni w Pradze i może niekoniecznie moim celem było odwiedzanie piwiarni, jednak czasami okazja do przetestowania czegoś zdarzała się przypadkiem, jak chociażby podczas odwiedzania Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Karola. Szukając czegoś na ochłodę w automacie z napojami znalazłem bohatera dzisiejszego testu.











Marka jest mi znana, browar jest z Pilzna, więc z miejsca, gdzie tradycje piwne są długie i na wysokim poziomie. Puszka prezentuje się ani szczególnie dobrze, ani źle, po prostu w sam raz. Przy okazji disclaimer - z uwagi na to, że było to pite w plenerze bez możliwości nalania do szkła, więc np. piany i koloru ocenić w stanie nie będę. Obracamy puszkę.


















Na jednym z boków możemy zapoznać się ze składem.

Piwo bezalkoholowe jasne. Pasteryzowane. Skład: woda, słód jęczmienny, chmiel, kwas mlekowy.

Cóż można powiedzieć o takim składzie: krótko i na temat. Wszystko, co potrzeba jest, udziwnień brak.

Tył puszki prezentuje się prawie identycznie jak przód.

 

Zaś na kolejnym boku dowiemy się o zawartości składników odżywczych.







Jak widać, piwo jest niskokaloryczne o bardzo małej zawartości cukrów. Brawo.

A jak jest ze smakiem?

Po otwarciu czuć, że jest bardzo mocno nagazowane. Jak wypadło z automatu, to musiałem uważać, żeby nie rozlać za bardzo. Zapach typowo piwny. Koloru nie widziałem, ale sama nazwa wskazuje nam, że mamy do czynienia z typowym jasnym lagerem. Jest to lekko gorzkie piwo, choć ta goryczka z czasem jest mocniej wyczuwalna. Niewiele odbiega w smaku od typowych produktów koncernowych zawierających alkohol, czyli jest OK. Moim zdaniem jedna z najlepszych propozycji w tej kategorii - bezalkoholowych jasnych bez dodatków. 

Ocena ogólna: 6,5/10
Cena: 30 CZK/automat w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Karola w Pradze