Czwarty dzień zaczął się od pobytu w zamku w Hluboce nad Wełtawą, wzorowanym na zamku Windsor.
Kościół św. Piotra i Pawła w Hluboce.
Potem wyruszyliśmy do Czeskiego Krumlova. To prawdziwa perła Czech. Zresztą, spójrzcie sami. Niestety, zdjęć w środku w zamku, podobnie jak w innych, robić nie wolno, więc mam tylko obrazki z zewnątrz.
To cudo nazywa się Mariánský Sloup s Kašnou.
Ciąg dalszy spaceru.
O ile dobrze czytam, to jakiś Hilton.
Płaskorzeźby.
Ta perspektywa na moście bardzo mi się podoba. U góry Hradek (mały zamek z okrągłą wieżą).
Same pyszności.
Brama Budziejowicka.
Teren dawnego klasztoru minorytów - tu można odpocząć.
Czy był tu Leonardo da Vinci? Tak naprawdę mieści się tu szkoła średnia - coś w rodzaju akademii sztuk pięknych.
Do sklepu z pamiątkami zaprasza Krtek.
Potem pojechaliśmy do dawnego opactwa cystersów w Zlatej Korunie. Przepiękne miejsce, tylko dlaczego zwiedzaliśmy je tylko z zewnątrz? Można zwiedzać wewnątrz, jednak firma Itaka nie przewidziała tego w swojej ofercie. BEZ-NA-DZIE-JA.
Co się stało temu drzewu?
Szkoda, że nie weszliśmy do środka...
Tego dnia ostatni dzień byliśmy w Czeskich Budziejowicach, więc wieczorem jeszcze raz wyruszyliśmy na miasto.
Niezłą muzę dają w Ostravie.
Muzeum wieczorową porą.
Reklama jednego z przedstawień teatralnych.
A to już "mały teatr" nad rzeką.
zdjęcia z wakacji w Europie, fotografie z wycieczek po Polsce, meczów żużlowych, od 2020 wielki test piw bezalkoholowych
poniedziałek, 18 czerwca 2012
wtorek, 5 czerwca 2012
Czeski film - dzień 3.
Następnego dnia na początek udaliśmy się Holašovic - typowej środkowoeuropejskiej wsi, wpisanej na listę UNESCO.







Hotel Garni w Czeskich Budziejowicach. Położony niedaleko starówki, ale generalnie odradzam.

Spacer po mieście. Rynek w Budziejowicach przypominał mi mocno Chełmno.


Hotel Zvon.

Czarna Wieża (dzwonnica), a przed nią pomnik Jana Valeriána Jirsíka - biskupa.

Rzeźba z katedry św. Mikołaja.

Ten budynek najbardziej spodobał się mojej żonie.

Kościół Ofiarowania Najświętszej Marii Panny.




Kościół sąsiaduje z klasztorem dominikanów.

Ten oto kościół został zaś zamieniony na galerię.

Głównym punktem dnia była wizyta w słynnym browarze Budvar. Okazuje się, że to czeskie piwo jest produkowane tylko w tym jednym miejscu. Niestety, był to dzień święta państwowego i browar był w zasadzie nieczynny - nie mogliśmy więc zobaczyć, jak wygląda produkcja.

Schemat produkcji chmielowego napoju. W ogóle należy dodać, że wyobrażenie, jak wygląda browar, które można posiadać po obejrzeniu reklam piwa, ma się nijak do rzeczywistego wyglądu tego zakładu.

Sala z kadziami, gdzie było niesamowicie gorąco, do tego prawie sto proc. wilgotności.

Jeden z symboli browaru.

"Degustacja" piwa prosto z linii produkcyjnej odbywa się zaś w pomieszczeniu gdzie jest kilka stopni i można zamarznąć, do tego jeszcze pije się to zimne piwo na stojąco z plastikowych kubków. Żenada po prostu. Mogliby sobie darować tę degustację.

Budveiser dysponuje też własnym sprzętem kolejowym.

A tu rzut oka na halę, gdzie odbywa się: pakowanie, pasteryzowanie, etykietowanie, kontrola jakości, kapslowanie itp itd.

Od frontu widok browaru jest bardzo elegancki. Mieści się w tej części sklep i chyba część biurowa.

Budziejowicki rynek wieczorem. Można było zobaczyć pokazy świetlne do muzyki elektronicznej na pięknych kamienicach. Efekt - palce lizać.

Jedna z witryn sklepowych na rynku.

A to już przykłady owych wizualizacji.









Hotel Garni w Czeskich Budziejowicach. Położony niedaleko starówki, ale generalnie odradzam.

Spacer po mieście. Rynek w Budziejowicach przypominał mi mocno Chełmno.


Hotel Zvon.

Czarna Wieża (dzwonnica), a przed nią pomnik Jana Valeriána Jirsíka - biskupa.

Rzeźba z katedry św. Mikołaja.

Ten budynek najbardziej spodobał się mojej żonie.

Kościół Ofiarowania Najświętszej Marii Panny.




Kościół sąsiaduje z klasztorem dominikanów.

Ten oto kościół został zaś zamieniony na galerię.

Głównym punktem dnia była wizyta w słynnym browarze Budvar. Okazuje się, że to czeskie piwo jest produkowane tylko w tym jednym miejscu. Niestety, był to dzień święta państwowego i browar był w zasadzie nieczynny - nie mogliśmy więc zobaczyć, jak wygląda produkcja.

Schemat produkcji chmielowego napoju. W ogóle należy dodać, że wyobrażenie, jak wygląda browar, które można posiadać po obejrzeniu reklam piwa, ma się nijak do rzeczywistego wyglądu tego zakładu.

Sala z kadziami, gdzie było niesamowicie gorąco, do tego prawie sto proc. wilgotności.

Jeden z symboli browaru.

"Degustacja" piwa prosto z linii produkcyjnej odbywa się zaś w pomieszczeniu gdzie jest kilka stopni i można zamarznąć, do tego jeszcze pije się to zimne piwo na stojąco z plastikowych kubków. Żenada po prostu. Mogliby sobie darować tę degustację.

Budveiser dysponuje też własnym sprzętem kolejowym.

A tu rzut oka na halę, gdzie odbywa się: pakowanie, pasteryzowanie, etykietowanie, kontrola jakości, kapslowanie itp itd.

Od frontu widok browaru jest bardzo elegancki. Mieści się w tej części sklep i chyba część biurowa.

Budziejowicki rynek wieczorem. Można było zobaczyć pokazy świetlne do muzyki elektronicznej na pięknych kamienicach. Efekt - palce lizać.

Jedna z witryn sklepowych na rynku.

A to już przykłady owych wizualizacji.


