Po przyjeździe do Francji najpierw znaleźliśmy się w porcie w Cannes.
Odbijamy od brzegu i udajemy się na Wyspy Leryńskie, o ile pamiętam, na wyspę Saint-Honorat.
Zapach eukaliptusów na wyspie był niesamowicie intensywny.
Kontakt z fauną niemal bezpośredni. A winnice też przepiękne.
Największą atrakcją wyspy jest jednak ufortyfikowany klasztor cystersów.
A tu już jesteśmy już z powrotem w Cannes. Na zdjęciu ratusz. Pojęcie "Francja elegancja" w tym mieście to nie żarty, tylko rzeczywistość.
Pomnik prezydenta Francji George'a Pompidou.
Ręce Catherine Deneuve. Jest tutaj więcej takich odcisków. Wszystkie związane z festiwalem.
Słynny Grand Hotel - pięć gwiazdek, widok na promenadę La Croissette i morze (z jednej strony), restauracja z gwiazdką Michelin, no ogólnie luksus aż w zęby parzy. No ale wygląd zewnętrzny jak dla mnie nie powala.
Niemniej słynny hotel Intercontinental Carlton.
Pałac festiwalowy i jego czerwony dywan.
Kawał historii kina.
Now Yearbook: The Vault 1983
-
If there is one criticism of the never-ending series of Now That’s What I
Call Music Yearbooks, especially those focused on the 1980s, it’s that
haven’t we...
5 godzin temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.