sobota, 28 lutego 2015

Viva Iberia (wycieczka Itaki) - dzień 11.

Kolejnego dnia zaczęliśmy wizytę w Madrycie od Plaza de Toros de Las Ventas. Fanem corridy nie jestem i nie będę.


































Cafeteria Cesar Las Ventas.

















Pomnik doktora Fleminga.

















Co kraj, to obyczaj.













Ruszamy na spacer do centrum Madrid.

















Wieżowiec Torre Madrid. 36 kondygnacji.

















Pomnik Miguela Cervantesa i Sancho Pansy niełatwo jest ująć w całości. Plac Hiszpański to naprawdę świetne miejsce.































Przed pałacem królewskim.

















Przy Calle del Arenal.

















Pusty Plaza Mayor wygląda na zdjęciu komicznie, na szczęście zawsze da się wychwycić jakiś detal.

















Symbol Madrytu - niedźwiedź wspinający się na drzewko truskawkowe. Z uwagi na słońce sfotografowany od tyłu.

















Na Puerta del Sol program obowiązkowy się skończył, ja w sumie spędziłem sporo czasu w hipermarkecie muzycznym, ale przy okazji parę ulic w tę i we wtę się przeszedłem.

















































































Po krótkim pobycie w Madrycie pojechaliśmy do Eskurialu.
Widok na miejsce zwane "Fotelem Filipa II" - skałę, z której władca miał podziwiać budowę wspaniałego pałacu.













Żeby zrobić zdjęcie fasady w całości, musiałbym cofnąć się o kilometr albo dwa, dlatego uchwyciłem tylko szczegóły.

















Na dziedzińcu. W środku zdjęć robić nie wolno, więc musiałem nabyć przewodnik ilustrowany.




































































Naprawdę miłą popołudniową niespodzianką była wizyta w Segowii.

















Akwedukt stawiany bez użycia zaprawy.













Czasu nie było za dużo, ale zdążyłem przejść się tu i tam na chwilę.




















































W drodze do Burgos.

sobota, 14 lutego 2015

Viva Iberia (wycieczka Itaki) - dzień 10.

Kolejny dzień to Salamanka ze światłem porannym tym razem.
Na zdjęciu Plaza Mayor - przepiękny rynek, podobny do placu o tej samej nazwie będącego w Madrid.











































Pozdrowienia dla bocianów.













Fasada uniwersytetu robi wrażenie. Najlepiej oglądać ją z bliska.


























Na dziedzińcu.


















































































Convento de San Esteban.

















Na otwarcie katedry musieliśmy poczekać, co wykorzystaliśmy m.in. na dokładne przyjrzenie się elewacji, na której można znaleźć... kosmonautę.

















Wreszcie w środku. Oglądanie zabytków tuż po otwarcie ma swoje duże plusy: nie ma tłumów.
 































































Fragment jednego z ołtarzy.













Kaplica św. Barbary, gdzie kiedyś nadawano tytuły doktorskie.




























































Czyj to grobowiec, nie pamiętam już, ale ważna to postać, co można rozpoznać po liczbie poduszek pod głową. Zdjęcie robione przez solidną kratę.













































Organy.






























Pieta.















































Żaba - symbol Salamanki.

















Konkretne szyneczki.













Ávila de los Caballeros - tak brzmi pełna nazwa tego miasta.

Bazylika św. Wincentego.































































































Mury miejskie.

















Monumento a las Grandezas de Ávila.

















Kościół San Pedro.













Prawie jak w Bolonii.

















Nie ma tu tłumu turystów, a jest pięknie.






























Punkt widokowy.









































Z daleka ten most wygląda na zabawkowy, ale jest prawdziwy.

















To wcale nie Grecja.













Miło wrócić do Madrytu. Wspaniałe kamienice przy Gran Via zachwycają nawet z autokaru.





















































Dworzec kolejowy Atocha.









































































Popołudnie niektórzy spędzili na stadionie Realu, ja zaś ponownie udałem się do Prado. Byłem drugi raz, a w sumie tyle tam dzieł, że czułem się, jakby był to pierwszy raz.

















Kościół San Jerónimo el Real. I tym razem również widziany z zewnątrz.













W drodze do hotelu.





















































Hotel Dome ma 4 gwiazdki i całkiem niezłe gabloty w lobby.





















































Parking tylko dla Lamborghini.