środa, 23 czerwca 2021

Desperados Virgin 0,0% - bezalkoholowe cz. 109

Dziś na stół wjeżdża piwo, które chyba najczęściej gościło u mnie w tym roku, choć całkiem przypadkowo.












Pierwszy raz zobaczyłem je w postaci wielopaka w Kauflandzie i chcąc nie chcąc, zdobyłem się na ten wydatek. Próbowałem kiedyś zwykłego Desperadosa Tequila i nie były to zbyt przyjemne doznania.

Potem dostałem kilka gratisowych próbek w puszce, takich jak ta:














Ale właściwy test dalej odkładałem, kiedyś jednak trzeba go odbyć, więc voilà.












Jedno trzeba tej firmie przyznać: spójny wygląd butelek i etykiet, a także ich rozmiar sprawia, że piwa Desperados nie sposób pomylić z innym.












Najciekawszą informacją jak dla mnie tutaj jest ta zapisana najmniejszą czcionką, a mianowicie, że producent jest z Holandii czy też Niderlandów, jak chcą się nazywać. Tutaj jak prezentuje się naklejka na szyjce.















Skład za to napisany jest drobnym maczkiem, tego pochwalić już nie mogę, zwłaszcza że mamy butelkę przezroczystą. Co do meritum mamy 32 kcal w 100 ml oraz równo 4 gramy cukru. A poza tym:

Piwo bezalkoholowe, aromatyzowane, alk. 0,0% obj. Składniki: woda, słód jęczmienny, cukier, syrop glukozowy, kukurydza, ekstrakt z chmielu, naturalny aromat, regulator kwasowości (kwas cytrynowy).

Słód+cukier+syrop. No dobrze, że jeszcze sztucznych słodzików nie ma. Z innych nietypowych dla piw rzeczy zwraca uwagę kukurydza.



 









Wytłoczony napis na boku butelki.












Kapselek jest chyba najsłabszym elementem projektu graficznego. 












Zapach cytrynowy, dość ostry, specyficzny. Piana słaba, dość szybko się dziurawi i znika bez lacingu. Nagazowanie dość spore, napój klarowny, kolor brązowy. W smaku czuć goryczkę, trzeba się do tego napoju przyzwyczaić. Za pierwszym razem może odrzucać. Zapach jest przyjemniejszy niż smak. Po kilku łykach w gardle czuć jakby "kapcia". Plus - nie chce się pić po tym. Może to delikatnie komuś przypominać bezalkoholowy aperitif. Tylko że pije się takie rzeczy w dużo mniejszej ilości. Dla mnie jest po prostu trochę za dużo chemicznych aromatów, bym mógł w pełni polecić. 

Ocena ogólna: 5/10
Cena: 9.99 zł/trójpak/Kaufland - cena z marca 2021

poniedziałek, 21 czerwca 2021

Warka Radler 0,0% Ananas z Cytrusami - bezalkoholowe cz. 108

Wracamy do propozycji koncernowych - tutaj kolejna oranżada od Warki. Jak już kiedyś wspominałem, zanim zostałem bardziej świadomym konsumentem, często raczyłem się cytrynowym radlerem 0% tego producenta.












Projekt puszki jest spoko, zresztą wspólny dla wszystkich Warek. Duży ananas i nieco mniejsza cytryna nie pozostawiają wątpliwości, z czym mamy do czynienia.












100% orzeźwienia. Taki slogan.












I polski chmiel. Ale znając życie, za dużo go nie będzie.












Przechodząc do konkretów, w środku puszki zastaniemy 33 kcal w 100 ml, a cukrów aż 6,6 g! Szok, niestety można się było spodziewać. A reszta:

Bezalkoholowy napój piwny. Piwo bezalkoholowe Warka (40%) z lemoniadą o smaku ananasa z cytrusami (60%), pasteryzowane, alk 0,0% obj. Składniki: woda, cukier, słód jęczmienny, soki z zagęszczonych soków: cytrynowy (3,5%), pomarańczowy (0,9%), ananasowy (0,1%), z aceroli (0,1%), naturalny aromat, ekstrakt słodu jęczmiennego, stabilizator (guma arabska), ekstrakt trawy cytrynowej, ekstrakt z chmielu.

Hah, chmiel tylko w postaci śladowej - ekstraktu. Jest sporo soków, za to obecność gumy arabskiej niekoniecznie pozytywnie wpływa na zdrowie.




 








Zapach ananasowo-cukierkowy, bardzo słodki, jakby takiej gumy balonowej w kulkach, wyraźnie sztuczny. Kolor słomkowy. Piana średnia, dość szybko opada, zupełnie bez lacingu. Nagazowanie dość wysokie. W smaku nawet dość przyjemny napój, czuć ogromną słodycz, ale też i ten sztuczny ananasowy aromat. Chyba najbardziej słodkie piwo ze wszystkich w teście jak dotąd. Akcentów chmielowych brak. Na gorące lato jak najbardziej mogę polecić, no i tylko osobom, które nie muszą uważać na linię.

Ocena ogólna: 5/10
Cena: 4,70 zł/Żabka

czwartek, 10 czerwca 2021

Svijany Svijanský Vozka - bezalkoholowe cz. 107

W moim zestawieniu jest mnóstwo piw z browarów, które dobrze znam i trochę tych, o których nie wiem nic, a wręcz widzę pierwszy raz w życiu. Do takiej kategorii zalicza się bezalkoholowa propozycja od czeskiego browaru Svijany, największego w kraju libereckim, z długą tradycją, bo od roku 1564.












Dawno nie mieliśmy tak ciemnej butelki. Pomyśleć by można, że w środku spoczywa jakiś porter albo nawet Russian Imperial Stout.



















Nie da się ukryć, że etykieta jest maksymalnie oldschoolowa, a wręcz nawet stylizowana na historyczną. Jak dla mnie koncepcja całkiem ok. 












Projekt na szyjce butelki utrzymany jest w tym samym stylu. Jeden minus - etykieta jest wydrukowana na papierze bardzo kiepskiej jakości i się odkleja.












Kapsel zaprojektowany też fajnie, dobry dla motocyklistów xd, ale wygląda, jakby jechał z antypodów, a nie z Czech...


 










Przechodząc do tylnej etykiety, widzimy, że na tłumaczenie nasz kraj nie zasłużył, produkt widać przeznaczony tylko na czeski i słowacki rynek.

Zawartość alkoholu poniżej 0,5%. Piwo bezalkoholowe jasne. Składniki: woda, słód jęczmienny, ekstrakt słodu jęczmiennego, kwas mlekowy, produkty chmielowe, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy. Pasteryzowane.

Cóż, czeskie lagery mają swoje stałe składniki i tutaj wszystkie one są. Kalorii jest niewiele, cukrów również, bo 1,8 g. Nalewamy zatem.




 








Zapach słodowy niezbyt silny. Kolor jasnobrązowy/ciemnozłoty. Nagazowanie średnie. Piana dość spora, opada w średnim tempie, prawie bez lacingu. Goryczka ledwo wyczuwalna, wyjątkowo niski musiał być ekstrakt. Lekkie klimaty brzeczkowe, a poza tym idzie to w stronę wody. Nic porywającego.

Ocena ogólna: 3,5/10
Cena: 5,49 zł/8-ZERO, Allegro
Piwo można kupić tu: KLIK.

piątek, 4 czerwca 2021

Nepomucen Ole - bezalkoholowe cz. 106

Odchodzimy na razie od koncernowych oranżad na rzecz bardziej sensownych propozycji od browarów rzemieślniczych. Na pierwszy ogień idzie Browar Nepomucen ze Szkaradowa. 












Butelka jest nieco jaśniejsza niż zazwyczaj, nadruk kolorowy i w stylu "hiszpańskim", co dobrze się łączy z nazwą piwa.












Piwo jest w stylu non-alcoholic spanish gose. Niewiele mi to mówi i przeciętnemu Kowalskiemu pewnie też nie. Najważniejsze, by było dobre. Co do etykiety, to jedyna uwaga, że nazwa produktu i browaru niespecjalnie rzuca się w oczy. Najbardziej widoczne jest logo stylizowane na lata międzywojenne, niczym liternictwo na okładce "Wielkiego Gatsby".












Odwracając butelkę, jest już dużo bardziej czytelnie. 

Piwo jasne, niefiltrowane, pasteryzowane. Składniki: woda, brzoskwinie, słód pszeniczny, słód żytni, słód jęczmienny, pomarańcze, sok jabłkowy, sok z cytryny, sól himalajska, drożdże górnej fermentacji, chmiel.

Sól himalajską ostatnio mieliśmy chyba w jednym z Kormoranów, więc dosyć dawno. To znaczy, że nie będzie aż tak słodko. Po tych ostatnich produktach Asahi zrobi mi to dobrze. Składników naturalnych w postaci soków jest sporo, więc jestem pełen nadziei.



 









Ile jest składników odżywczych się nie dowiemy z etykiety, goryczkę producent ocenia na 0,5/5, za to możemy sobie poczytać marketingowe bla-bla-bla xD. Ja to omijam zwykle szerokim łukiem. 












Kapselek jest czarny i całkiem sympatyczny, w nowoczesnym stylu. Plus.












Kolor ciemnocytrynowy, piana symboliczna, znika bez lacingu. Napój mętny, nagazowanie słabe. Zapach po otwarciu butelki brzoskwiniowy, potem bardziej idzie w stronę słodkich cytrusów typu mango czy marakuja. W smaku bardzo zbalansowane, dominuje kwaskowość, ale nie jakaś strasznie mocna jak w sour, słodycz jest idealnie zrównoważona ze smakiem słonym. Wspaniały napój izotoniczny. Na lato jak znalazł.

Ocena ogólna: 8.5/10
Cena: 8,69 zł/8-ZERO - Allegro
Piwko można zakupić tu: KLIK.