wtorek, 16 sierpnia 2022

Żywiec Limonż 0,0% - bezalkoholowe cz. 184

W moim teście nie może zabraknąć koncerniaków. Marketingowcy Żywca robią co mogą, by jak najwięcej ludzi kupowało to... Tutaj każdy niech sobie sam dokończy. Popularna trasa Męskie Granie, pomysłowe reklamy, no i teraz ktoś wpadł na pomysł piwa Limonż. Za nazwę mają ode mnie plusa. A co z resztą? Let's find out.


 










Buteleczka nieco przypomina Coronę, trochę też Desperadosa, ogólnie przyczepić się nie można. Jest nowocześnie lekko i letnio.












Etykieta rzeczywiście pasuje do hasła "jasny lekki Limonż". Swoją drogą Limonż może się trochę kojarzyć z melanżem.












Na szyjce butelki mamy logo marki i dyskretną informację o bezalkoholowości.












By nie było nudno, na butelce znajduje się też wytłaczana informacja "receptura browaru w Żywcu". Korona przypomina o tradycjach browaru, który powstał w 1856 roku z inicjatywy księcia Albrechta Fryderyka Habsburga.












Mimo przezroczystej butelki i białych liter, z tylnej naklejki da się odczytać skład w miarę bez kłopotów.

W 100 ml mamy 18 kcal oraz 2,9 g cukrów. Można więc uznać, że tak średnio. Reszta składu przedstawia się następująco:

Piwo bezalkoholowe, aromatyzowane, pasteryzowane, alk. 0,0% obj. Składniki: woda, słód jęczmienny, ekstrakt z chmielu, naturalny aromat limonki z innymi naturalnymi aromatami. 

Jako informację dodatkową producent podaje, że piwo jest filtrowane na zimno. Skład jednak nie daje podstaw, by twierdzić, że smak będzie jakiś wyjątkowy. Dobrze, że ekstrakt z chmielu nie jest na ostatnim miejscu...


 










Kapsel ładnie pasuje do identyfikacji wizualnej marki.












Zapach agresywnie limonkowy, ale bardzo sztuczny, coś à la aromat z płynu do mycia naczyń, do tego gotowany ryż. Piana niewielka, dość szybko znika, nie pozostawia żadnego lacingu. Kolor jasnosłomkowy. Nasycenie słabe. W smaku istna tragedia - trochę to przypomina Desperados, ale tylko trochę. Smakuje głównie brzeczką, nie ma ani goryczki, ani słodkości, ani kwasowości w zasadzie. Tylko ten dziwny aromat się unosi. Totalnie nic nie zachęca do picia.

Ocena ogólna: 3/10
Cena: paragon gdzieś zaginął, ale np. w sklepie internetowym Frisco kosztuje 3,99 zł, a w Spar 4,99 zł.
Piwo można kupić tu: KLIK.

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Warka Radler Guawa z Limonką 0.0% - bezalkoholowe cz. 183

W moich recenzjach konsumenckich staram się mieć "otwartą głowę" i z góry nie zakładać niczego przed spróbowaniem, ale nie mogę udawać, że na kolejną Warkę Radler czekałem z jakąś wielką niecierpliwością. Wiadomo, że są to oranżady, nieco inaczej pozycjonowane na rynku.












Jadł ktoś z Was guawę? Bo ja nie. Więc nawet nie wiem, do czego się odnieść, szukając jej w smaku. Z tego, co sprawdziłem, to w 2020 roku testowałem Lecha Ananas i Guawa, niestety dostał on marną "trójkę". Jeśli chodzi o projekt graficzny, u góry puszki znajduje się reklama konkursu, poniżej zobrazowanie obu owoców będących w nazwie, w środku oczywiście nazwa marki i podgatunek tej lemoniady, a na dole wielkie zero oraz pisane małymi literami hasło reklamowe. Nie jest to jakiś specjalnie udany projekt, ale też i nie jest najgorszy.












Po obróceniu puszki mamy więcej owoców oraz info, że w razie wygranej możemy się przelecieć do Kataru :) Z drugiej strony jest dokładnie to samo, co z przodu, więc tym razem darowałem sobie kolejne zdjęcie. Przechodzimy od razu do strony ze składem.












Uczciwie przyznam, że nawet testując to nie bawiłem się w granie i sprawdzanie, czy coś wygrałem. Ale jeśli chcecie, to można to po kupnie tego piwa zrobić na www.radler.pl. Przechodząc do wartości odżywczych, to w 100 ml mamy w środku 23 kcal oraz 4,2 g cukrów. Dość sporo.

Bezalkoholowy napój piwny. Piwo bezalkoholowe Warka z lemoniadą o smaku guawy z limonką, pasteryzowane, alk. 0.0% obj. Składniki: woda, słód jęczmienny, soki z zagęszczonych soków: jabłkowy (15%), cytrynowy (2,6%), pomarańczowy (2,0%), z limonki (0,3%), z guawy (0,1%), cukier, skoncentrowany ekstrakt z pomarańczy, naturalny aromat, substancja słodząca (glikozydy stewiolowe ze stewii), stabilizator (mączka chleba świętojańskiego), barwnik (antocyjany), ekstrakt z chmielu.

W całej tej długiej litanii zastanawia mnie jedna rzecz - jeśli guawy jest 0,1%, to ile ma wymieniony daleko za nią na samym końcu ekstrakt z chmielu? To już wie tylko producent.


 

 








U góry wieczko jest standardowe.

Muszę wszystkich przeprosić, ale jakoś zapomniałem zrobić fotki z nalanym piwem, przechodzę więc od razu do wrażeń smakowych.

Zapach dość intensywny, owoców cytrusowych (zwłaszcza pomarańczy), piana niewielka, szybko opada, bez lacingu. Kolor pomarańczowy skręcający w różowy, widać, że nie jest naturalny. Nagazowanie spore. W smaku tradycyjna landrynka, tutaj z dużą domieszką kwaśności. Jest słodko, goryczki brak, z lemoniad przypomina to najbardziej Schweppes Citrus Mix. No i w zasadzie to było na tyle. Nie ma się co nad tym rozwodzić.

Ocena ogólna: 5/10
Cena: 4,50 zł/Żabka

piątek, 5 sierpnia 2022

Tichauer Free - bezalkoholowe cz. 182

Szczerze powiem, że nie sprawdzając wcześniej, byłem niemal pewien, że Tichauer to piwo niemieckie. Okazuje się, że to wyrób Browaru Obywatelskiego z Tychów. Tak pisze o nim na swojej stronie internetowej producent: "Tichauer Free to piwo zaliczane do kategorii bezalkoholowych. Wielokrotne próby uwarzenia piwa bezalkoholowego, które nie traci na chmielowej drapieżności, zostały zakończone sukcesem. Tichauer Free to przede wszystkim wyrazisty charakter i intensywny aromat". Wierzyć czy nie wierzyć, sprawdzić trzeba.



 









Na ciemnej butelce mamy dość prosty, by nie powiedzieć prostacki motyw graficzny. Jest wyszczególniona przy użyciu bardzo nieczytelnej czcionki Bürgerlichen Brauerei Tichau, ale całość robi dość smętne wrażenie, dość podobne do etykiet wyrobów czekoladopodobnych w PRL. Ja tego kompletnie nie kupuję.












Znalazłem w internecie pocztówkę z tamtych czasów, gdzie występuje to logo, więc jest to faktycznie bezpośrednie nawiązanie do tradycji. Nie zmienia to jednak faktu, że wywalenie tego logo aż w tak wielkim rozmiarze przy braku jakiegoś pomyślunku, jak zagospodarować resztę miejsca, na mnie wrażenia kompletnie nie robi. A już w ogóle połączenie nazwy niemieckiej z angielską "Free", a do tego napisem na logo "marka ochronna". Zabrakło jeszcze czegoś po francusku i chińsku.












Kompletny brak pomysłów widać też na górnej etykiecie.












To nie ja zrobiłem krzywo zdjęcie, tylna etykieta naklejona jest krzywo. Do tego jeszcze się mocno odkleja. Bylejakość widać tu na każdym kroku. Przechodząc do konkretów, ciekawa jest informacja, że piwo wyprodukowano w Republice Czeskiej. Czyli tradycja tradycją, ale jak przychodzi co do czego to... Dziś wiem, strasznie się czepiam. W 100 ml napoju jest 19 kcal i 2,1 g cukrów. 

Piwo jasne bezalkoholowe, alk. max 0.5% obj. Pasteryzowane. Skład: woda, słody jęczmienne, syrop glukozowo-fruktozowy, produkty chmielowe, regulator kwasowości: kwas mlekowy.

Piwo zbyt wielu składników nie ma, ale obecność syropu glukozowo-fruktozowego dobitnie wskazuje, że idzie się tutaj na łatwiznę.



 









Oldschoolowy kapsel wygląda jakby rzeczywiście miał już ponad 100 lat ;)












Zapach zbożowy. Piana spora, dziurawi się dość wolno, pozostawia dobry lacing. To nieczęste przy "zerówkach". Kolor słomkowy, typowy dla lagera. W smaku są nuty przypalonego słodu, są nieco ziemiste, na pierwszy plan wysuwa się jednak dość mocna goryczka. Bardzo agresywna jak na piwa bezalkoholowe. Po kilku łykach smak robi się nieco metaliczny. Przypasuje to zdecydowanie komuś, kto lubi tradycyjne piwo typu lager, bo to w smaku poza brakiem alkoholu bardzo je przypomina.

Ocena ogólna: 6,5/10 - za grafikę dałbym 0, ale jednak oceniam tutaj głównie smak. Nie zbieram butelek czy puszek i nie podziwiam grafik potem w nieskończoność.
Cena: 7,49 zł/Shopee - foodieshop24.
Piwo można kupić tu: KLIK.