Dzień miał zacząć się od objazdu trasą wokół jeziora Garda - jak się okazało, tylko z jednej strony, ale i tak to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Nawet deszcz nie przeszkadzał.
Tak w ogóle, to miasteczko Torbole.
Malcesine przywitało nas deszczem. Poza Sirmione to chyba najpiękniejsze miasteczko nad Gardą. Do Castello Scaligero nie wchodziliśmy, ale spacer po starówce był i tak wystarczająco ciekawą opcją.
Kościół San Stefano.
Kolejka na Monte Baldo.
Jedziemy dalej drogą wzdłuż jeziora. Zrobił się całkiem spory korek, więc mogłem przez szybę autokaru zrobić parę zdjęć mijanym obiektom.
Rzadko się zdarza, by największą atrakcję wycieczki objazdowej można było poznać już jej pierwszego dnia. A tak chyba było na "Pora na jeziora". Wrażenie to oczywiście subiektywne, ale gdy tylko po raz pierwszy zobaczyłem sanktuarium przyklejone do skały, od razu chciałem tam pojechać.
Od razu zanim wrzucę swoje zdjęcia, polecam również galerię ze Spiazzi autorstwa Aveliny:
http://avelinatravel.blogspot.com/2013/09/droga-krzyzowa-w-spiazzi-wochy.html
http://avelinatravel.blogspot.com/2013/09/sanktuarium-madonna-della-corona.html
http://avelinatravel.blogspot.com/2013/08/spiazzi-wochy.html
Jest tam sporo informacji o tej miejscowości, sanktuarium i drodze krzyżowej. U mnie głównie zdjęcia będą, jak ktoś chce znaleźć faktografię, to problemu nie ma.
Piąta stacja drogi krzyżowej.
Szósta stacja.
Dziewiąta stacja.
Niesamowity widok na szosę przebiegającą w dole.
Wreszcie w oddali wyłonił się kościół przy skale.
Wizerunek Matki Boskiej przypomina, że to sanktuarium maryjne. To słynna Madonna della Corona.
U stóp świątyni.
Niesamowicie wygląda kościół, w którym jedną ścianę zastępuje skała.
Ołtarz.
Zdjęć witraży jak zwykle zrobiłem całe mnóstwo.
W górnej części bazyliki też nie brakuje pięknych witraży.
Św. Jan Chrzciciel.
Przyglądając się twarzom postaci z drogi krzyżowej, można zauważyć, że część z nich mówiąc potocznie, artyzmem nie grzeszy, przykład twarzy z wyjątkowo głupim wyrazem.
Rzut oka na okolicę.
Pomnik weteranów I wojny światowej.
Wnętrze maleńkiej kaplicy w Spiazzi.
Nasz hotel. Ciekawostką może być fakt, że jego właściciele (czy też obsługa) nie władają nie tylko angielskim, ale i chyba włoskim. Przynajmniej sprawiali takie wrażenie.
Wypoczynek w takim krajobrazie jest przyjemny.
Jezioro Garda jest bardzo piękne, przejeżdżałam tamtędy trzy lata temu, a w górach powyżej jeziora mieliśmy dwa noclegi.
OdpowiedzUsuńW tym samym poście (mam taki zwyczaj, że aktualizuję posta dodając zdjęcia) będzie oczywiście relacja z pobytu w Spiazzi, choć widząc Twoje zdjęcia stamtąd aż wstyd mi będzie dawać swoje. Na pewno tak dokładnej relacji nie zrobię. Wrzucanie zdjęć z tej wycieczki zajmie miesiąc, albo i więcej.
OdpowiedzUsuń