Sięgam po raz kolejny (i nie ostatni) do kontyngentu holenderskiego, czyli piw zakupionych przy okazji wycieczki do krajów Beneluksu. Brałem w zasadzie wszystko, co leci, tyle ile zmieściło się w bagażu. W logo firmy widnieje dumnie Jan I Zwycięski, książę Brabancji od 1267 do 1294. Cały projekt puszki nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Widać, że grafik stawiał na archaizację, stąd też gotyckie czcionki, odręcznie pisane teksty w tle, ale zestawienie kolorystyczne i ogólna "ciężkość" całego projektu nie nastawiła mnie pozytywnie.
Po obróceniu mamy dokładnie to samo. Napis promocyjny głosi: "W smaku zrównoważone, odświeżające, z lekką goryczką".
W 100 ml znajdziemy 25 kcal i tylko 0,5 g cukrów. Brawo! A poza tym:
Piwo bezalkoholowe, zawartość alkoholu 0,0%. Składniki: woda, słód jęczmienny, kukurydza, cukier, naturalne aromaty, chmiel, ekstrakt chmielu.
Kukurydza nie jest często spotykana, wśród moich testowanych piw do tej pory na ponad 200 piw pojawiła się tylko 4 razy. Jeden rodzaj użytego słodu nie wróży raczej dobrze.
Tłumaczyć tego przekazu marketingowego chyba nie ma sensu, piwo jest produkowane w browarze w miejscowości Arcen w Limburgii, tuż przy granicy z Niemcami.
Wieczko jest w kolorze złotym.
Zapach bardzo brzeczkowy, trochę jakby też gotowanych ziemniaków, masła i nieokreślonych perfumów. Piana słaba, szybko znika ze szczątkowym lacingiem.
Kolor bursztynowy, ciemnozłoty. W smaku niestety nie prezentuje to piwo nic ciekawego. Nasycenie jest średnie, goryczki tak 1/5, za to jest mocno nieprzyjemny ziemisty posmak. Strasznie czuć też jakby metaliczność, jakbyśmy pili wodę z dużą zawartością żelaza. Przy tym Hertogu to zwykły polski Lech Free, nie mówiąc już o Heinekenie to coś wyjątkowo prestiżowego.
Ocena ogólna: 2,5/10 (choć biorę pod uwagę to, że piwo mogło trochę ucierpieć w transporcie)
Cena: 0,79 euro/Albert Heijn - Hoofddorp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.