Wracamy do propozycji od Lazy Pandy. Dziś kolejna wersja smakowa - tym razem malina i liczi.
O butelce pisałem już sporo, więc szkoda strzępić języka. Tutaj mamy różową etykietę z dodatkowymi kolorami symbolizującymi poszczególne owoce. Czy mi się to podoba? Tak średnio.
Dlaczego mi się nie podoba? Spróbujcie sobie przeczytać te białe litery na różowym tle.
Po składzie dobitnie widać, że zapowiada się kolejny atak słodyczy, cukrów jest aż 7 gramów.
Piwo bezalkoholowe pasteryzowane, niefiltrowane. Składniki: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, naturalny syrop malinowy 5,7%, naturalny sok z liczi 1%, chmiel.
Kapselek identyczny jak we wszystkich piwach z tej serii.
No to nalewamy. Objętość mała, więc szybko pójdzie.
Piana śladowa, lacing również. Zapach jakby syropu malinowego z Herbapolu, zresztą jest go kilka procent w składzie. Kolor coś pomiędzy różowym a czerwonym. W smaku ta Lazy Panda jest jednak dość chemiczna. Czuć aromaty maliny, trochę klimatów miodowych. Dla mnie za słodkie. Jak na oranżadę to za mało nagazowana. No i uwaga do kapsla twist off, fajnie że jest, ale ciężko się go odkręca, jeśli się nie chce człowiek pokaleczyć. Ogólnie - szału nie ma.
Ocena ogólna: 3,5/10
Cena: 5,10/Centrum Edukacji Browarniczej Piotrków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.