Z całą pewnością nazwa tego piwa jest jedną z najdłuższych w teście. A jak będzie z jakością? To okaże się na końcu.
Sama butelka może nie jest aż tak ciemna, natomiast jej zawartość jak najbardziej - co widać na pierwszy rzut oka. Co do etykiety to jest utrzymana w kolorach żółci i brązu - bardzo jesiennych, choć nieco mało kontrastowych. Z daleka wszystko zlewa się w jedną plamę.
Nie jestem jakoś specjalnie obeznany, ale te wzory trochę przypominają arabeskę.
Informacje na etykiecie są bardzo wyczerpujące i czytelne. Na początku, co zdarza się chyba niezbyt często, opisana jest cała filozofia tworzenia tego piwa, a w zasadzie nawet całej linii Unplugged.
"Warzymy co lubimy" - wierzę, że tak jest. Ekstrakt to 8 proc., zawartość kalorii w normie, a cukrów jedynie 2,73 g.
Piwo bezalkoholowe o zawartości alkoholu do 0,5% obj., górnej fermentacji, niefiltrowane, pasteryzowane. Składniki: woda, słód jęczmienny, płatki owsiane, ekstrakt słodowy jęczmienny, kawa, chmiel.
Kawę w składzie spotykamy niezbyt chyba często.
Kapselek jest srebrny, z czarnym nadrukiem, wykonany bardzo solidnie.
Piana bardzo mała, znika błyskawicznie, bez lacingu. Zapach dość wytrawny, słodowy. Wysycenie raczej słabe. Kolor ciemnobrązowy idący w stronę czarnego, jak cola. W smaku dość nietypowe. Nie jest słodkie, choć czuć nuty słodowe, karmelowe. Smakuje jak kawa zbożowa. Niestety, można wyczuć lekką kwaskowatość. Trochę zbyt płaskie, choć doceniam oryginalność.
Cena: 7,89 zł/8-Zero, Allegro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.