Raduga Game z numerem 1 gościła u mnie w marcu i wypadła całkiem dobrze. Zobaczymy, jak będzie z dwójką.
Co do etykiety, to jest ona w stylu Las Vegas: krzykliwe kolory, kontrasty i dużo szumu, pytanie czy to dobrze koresponduje z zawartością butelki. Jeśli chodzi o grafikę, to nie mam zarzutów.
Egzotyczne klimaty - no fajnie, brzmi dobrze, zwłaszcza w porównaniu do szarości, jaka jest za oknem.
Cukru w składzie nie widzę, ale mimo to jest dość dużo kalorii (31 kcal w 100 ml) i cukrów - aż 6,4 g. Nie podano niestety, ile procent jest soków w całości ani nawet kto to wyprodukował.
Piwo jasne, niepasteryzowane, niefiltrowane. Alkohol poniżej 0,5% obj. Składniki: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, soki z marakui i moreli, chmiele, drożdże.
Wydaje się, że nic zbędnego nie ma w środku. Obracamy dalej butelkę.
To, że jest to niefiltrowane, widać doskonale gdy się tylko weźmie butelkę do ręki. Takiej ilości osadu dawno nie widziałem.
Osoba sportretowana tutaj chyba wzięła sobie do serca dewizę Ewy Bem "Żyj kolorowo" :)
Kapselek trochę odbiega stylistyką od etykietą, jest bardziej retro, ale starannie wykonany i mnie się bardzo podoba.
Zapach morelowy, trochę owoców egzotycznych. Piana prawie nieistniejąca, jak widać na zdjęciu. Kolor brudnożółty, napój mętny, z bardzo widocznym osadem z soku z owoców. Wysycenie i nagazowanie niskie. Goryczka słaba (na etykiecie określona na 2/10), ale z pazurem, odzywa się po chwili. Nie czuć słodyczy, jest trochę kwaskowatości, ale też nie za dużo. Dobry napój izotoniczny, ale brakuje ciała jak w IPA.
Ocena ogólna: 6,5/10
Cena: 7,60 zł/8-ZERO - Allegro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.