Tadam! Wjeżdża dziś na stół pierwsza propozycja z piw kupionych w Austrii i Słowenii przez moją przyjaciółkę (przy okazji serdeczne pozdrowienia), a którym to piwem okazało się... estońskie A. Le Coq. Fassbrause to oranżada piwna popularna w Niemczech. Więcej na jej temat można przeczytać choćby w artykule na Wikipedii: KLIK. Przyznam, że do tej pory nie zetknąłem się z takim pojęciem, ale wyobrażam sobie, że taki napój przypomina w smaku np. produkty Bavarii.
Jeśli chodzi o wrażenie graficzne, to... No widać, że nie mamy tu do czynienia z produktem z tak zwanej wysokiej półki. Niezbyt elegancko wykończona ta puszka, sam przód jest w miarę czytelny, ale z boku białe napisy na żółtym tle - zupełnie niewidoczne i jeszcze ta wielka naklejka... Czuć oszczędności. Obracamy...
Jak widać, po drugiej stronie jest to samo + chamska naklejka dystrybutora. Przyglądając się bliżej, u góry widnieją nazwy miast - Londyn, Tallinn i Tartu - oraz daty. Browar bowiem ma swoje tradycje sięgające początków XIX wieku - samo przedsiębiorstwo zostało założone w 1807 roku w Londynie.
Co prawda na stronie producenta jest skład podany w języku angielskim, ale składniki odżywcze są nieco inne niż na tej etykiecie w języku słoweńskim. Ciekawe, dlaczego...
To ma sens, bo te napisy czcionką wielkości ulotki z lekami pokrywają się z tym, co podaje A.Le Coq. Pewnie więc na rynek słoweński zmienili nieco recepturę. A to ciekawe.
Bezalkoholowy radler cytrynowy. Składniki: piwo bezalkoholowe (woda, słód jęczmienny, chmiel) 50%; cukier; woda; dwutlenek węgla; regulator kwasowości – kwas cytrynowy; sok cytrynowy z zagęszczonego soku; naturalny smak; witaminy (B6, B12, kwas pantotenowy, biotyna); stabilizator – guma arabska; konserwant – benzoesan sodu.
Eee - guma arabska i benzoesan sodu. To na pewno smaku nie doda. Co do wartości odżywczych 37 kcal w 100 ml oraz 7 g cukru to są to liczbie bliskie rekordowym - co prawda nie prowadzę statystyk dokładny, ale jestem przekonany, że tak. Dietetycy mogą sobie więc to raczej darować.
Zupełnie chybionym zaś pomysłem jest to pazłotko u góry. Po pierwsze, zupełnie się nie trzyma, a po drugie - kojarzy się raczej z najtańszymi winami gazowanymi typu Sowietskoje Igristoje. Podnosi koszt produkcji, a wygląda - sami zobaczcie.
Zapach cytrynowy, ale niezbyt naturalny i przyjemny. Piana średnia, szybko opada i znika. Lolor jasnożółty, blady. Nagazowanie dość spore, nasycenie za to słabe. Smakuje nieciekawie - jak rozwodniona lemoniada z lekkim słodowym posmakiem, goryczki brak. Kwaśność jest na wysokim poziomie, ale ogólne wrażenie jest marne, zwłaszcza ten aromat w zapachu odstrasza. Na słoneczne letnie dni może być ok, ale poza tym nie.
Ocena ogólna: 4/10
Cena: 0,79 euro/SPAR Tržič
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.