Buteleczka z wyglądu przypomina nieco piwo Corona. Przyjrzyjmy się bliżej etykiecie z przodu.
Ten miś pasowałby do jakiegoś mema. Natomiast na pewno do tej butelki to pasuje jak pięść do oka. Ktoś chciał być zabawny, ale wyszło, mówiąc po młodzieżowemu - "tak se".
Kapselek - bida z nędzą, choć dobrze, że odkręcany.
Przenieśmy się tradycyjnie - do tyłu.
Wyprodukowane w polskim browarze - no super. Ale gdzie? Tego się już nie dowiemy. Ech...
Lecimy dalej - na główną część tylnej etykiety.
Piwo bezalkoholowe, pasteryzowane. Składniki: Woda. Słód jęczmienny, słód pszeniczny, naturalny syrop mango 4%, naturalny miód wielokwiatowy 1%. Chmiel.
Dużą ciekawostką jest na pewno obecność słodu pszenicznego, a także aż 4 proc. syropu mango.
Jeśli chodzi o kolor napoju, to na poprzednim zdjęciu z butelką jest on najbardziej wiarygodny. W skrócie - słomkowy czy miodowy. Piany brak, nagazowanie - jak widać występuje, choć mniej na pewno niż w Somersby, które charakterem jest dość podobne do Lazy Panda. Mętność na średnim poziomie.
Pytanie - jak to smakuje? Odpowiedź jest prosta - miodowo. Smak mango jak dla mnie jest zupełnie niewyczuwalny, mimo że wg etykiety jest go więcej i to 4 razy... Jest słodko, miodowo, ale w sumie za tę cenę to weźcie dwie łyżki miodu, zmieszajcie z zimną czy letnią wodą i będzie prawie to samo. Nie do końca rozumiem koncepcję tego produktu. Ewentualnie polecałbym komuś, kto bardzo lubi słodkie rzeczy. Wszystkim innym - raczej zupełnie nie.
Ocena ogólna: 1/10
Cena: 3,49/POLOMarket
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Spam i umieszczanie linków zabronione. Takie komentarze nie będą akceptowane.